Zimowe morskie impresje

2023-12-10 admin

Zimowe morskie impresje

Zimę nad morzem kocha się albo nienawidzi. Wzburzone fale przyjmują barwy granatu i szarości. Wiatr wkrada się w szczeliny w kurtce, mrożąc człowieka aż do szpiku kości. W nadmorskich miejscowościach stragany i lokale znikają z głównych ulic – przez kilka miesięcy w roku rozkrzyczane rejony nagle stają się symbolem spokoju i ciszy. Nawet wiatr w charakterystycznych dla nabrzeża lasach zdaje się respektować nowe zasady: jest cichszy, choć nie mniej lodowaty. Znalezienie czynnej restauracji graniczy z cudem, a ten, kto trafi na miejsce czynne i w dodatku dostępne dla osoby na wózku, czuje się jak król życia.

Oto moje nadmorskie historie. Opowieści, które sprawiły, że pokochałam polskie morze zimą. Jedyne miejsce, w którym w grudniu śnieg wydaje się być nie na miejscu.

Ustka

Spacerowaliśmy deptakiem. Ja, mama, tata, pies – najbliższe sobie istoty połączone ciszą. Tą ciszą, która nie przeszkadza, ciszą, która czasem niesie więcej niż słowa. Wsłuchani w szum morza – było tego dnia wzburzone, wiatr wprawiał w ruch pieniste bałwany – szliśmy wzdłuż plaży. Podziwiałam niezwykłe kolory: granat i szarość, tak typowe dla zimowej aury. Pojedyncze łaty śniegu wyglądały przedziwnie na piasku, który dotychczas widziałam tylko mieniący się odcieniami złota w świetle słońca. A pośród białych łat wyrastały wielkie, czarne plamy – niczym portale do innego świata.

Nie rozumiałam, na co patrzę, dopóki kilkadziesiąt minut później nie ujrzałam mężczyzny w wodzie. Budził mój lęk – ubrany w gruby skafander wyłonił się spośród fal. Pomyślałam, że musi być mu zimno, gdy tak przebijał się przez wzburzoną toń ciągnąc za sobą coś po dnie. Gdy dotarł na brzeg, wysypał zawartość potężnej siaty na plażę. Wodorosty i morskie stworzenia utworzyły czarną plamę. A pośród nich skrzyły się one: bursztynowe skały.

Wtedy po raz pierwszy i jedyny w życiu widziałam przy pracy poławiacza bursztynu. I choć marzłam od zimowego wiatru, a biegające po plaży dzieci były bardziej zafrasowane lepieniem bałwanów niż zamków z piasku, prawdopodobnie właśnie wtedy odkryłam, że nad polskim morzem najpiękniejsza jest zima.

Byliśmy wtedy w Ustce, miasteczku liczącym niecałe 16 tysięcy mieszkańców (dane z 2015 roku). Wracałam do niej wielokrotnie – choć na wózku nie mogłam zejść na plażę, to spacer przybrzeżnym deptakiem zaspokajał moją potrzebę podziwiania morza. Ustkę zimą można docenić nie tylko za Promenadę Nadmorską, której fragment prowadzi wzdłuż lasu, a chodniki są gładkie i równe. Ustka to też przepiękny falochron, po którym można na wózku spacerować, uciekając przed czasem zbyt wysokimi falami. To także zachwycający niewielki port, zmieniający się w ostatnich latach tak, że nie rozpoznaję go na mapie Google, gdy wracam wspomnieniami do miejsc, które podziwiałam jako dziewczynka i nastolatka.

Międzyzdroje

Spacer Aleją Gwiazd, szperanie po straganach, tłumy na każdym kroku i obowiązkowe zwiedzanie Muzeum Figur Woskowych – to atrakcje, które poznałam w Międzyzdrojach latem i które sprawiły, że nie spieszyło mi się wracać do tego miasta. Gdy jednak zapragnęłam pokazać ukochanemu zimowy Bałtyk, kochany przeze mnie całym sercem, wybór padł na Międzyzdroje. Chciałam dać temu miejscu kolejną szansę, a wyjątkowo tani i przystosowany apartament na Bookingu okazał się argumentem nie do przebicia.

Jeśli ktoś był latem w Międzyzdrojach, pierwsze co go zaskoczy zimą to… cisza. Miasto liczy zaledwie sześć tysięcy mieszkańców (dane z 2010 roku). Rejon, którym pamiętałam jako głośny i duży, okazuje się zimą cichy i przytulny. Wszędzie jest blisko, gdy nie traci się czasu na przebijanie między turystami. Ale nie daj się zwieść – choć ludzi jest tu znacznie mniej, to nawet w lutym spotyka się turystów mówiących w różnych językach. Niemiecki słyszy się częściej niż polski, a powstające na nabrzeżu potężne hotelowce i apartamentowce dowodzą, że Międzyzdroje ciągle walczą o opinię luksusowego rejonu turystycznego.

W Międzyzdrojach wszędzie jest blisko, a punkt centralny spotkań stanowi molo – pomost o długości 395 metrów z… kilkoma restauracjami. Były czynne w ten pamiętny romantyczny lutowy weekend, gdy spacerowaliśmy ramię w ramię i rozsiadaliśmy się z książkami przy gorącej kawie i czekoladzie, podziwiając, jak zmrok stopniowo ukrywa morze przed naszym wzrokiem.

Tylko deptak wzdłuż plaży mnie rozczarował – tak zarośnięty, że siedząc na wózku mogłam jedynie wypatrywać morza pomiędzy gałęziami.

Nadmorskie deptaki

Pewne wybory są łatwe: gdy zimą nie myślę o zanurzeniu palca w morzu (o morsowaniu nie wspomnę!) szukam tych lokalizacji, które oferują piękne trasy widokowe wzdłuż wybrzeża. Najprostszym wyborem jest Trójmiasto – zaczynając od plaży w Brzeźnie (Gdańsk) można dojść wygodnym deptakiem aż do Sopotu. Zmęczony wędrowiec w każdej chwili może odbić w kierunku miasta, by przesiąść się na dostosowaną komunikację miejską. A kto bardziej zdeterminowany może kontynuować wędrówkę aż do Gdyni, na wysokości klifu w Orłowie kierując się w głąb lądu i wracając przy gdyńskim deptaku. Bliskość miasta zapewni nie tylko wygodę transportową, ale też ułatwi dostęp do bazy noclegowej i wyżywienia, gdy zmarznięci po całym spacerze będziemy chcieli rozgrzać się kubkiem gorącej czekolady.

Wspaniałą nadmorską promenadą może pochwalić się też Dziwnowo, malutka miejscowość wypoczynkowa, która od niedawna ma jedną z najpiękniejszych promenad, jakie w Polsce widziałam. Częściowo nad wydmą, częściowo nad plażą, postawiony na palach deptak gwarantuje bliskość morza, o jakiej osoby na wózkach mogą tylko pomarzyć. Jedyna wada – spacer trwa zaledwie kilkadziesiąt minut, a promenada jest tak blisko natury, że miejscami bywa całkowicie zasypana piachem. Drewniana promenada naturalnie łączy się z klasyczną dziwnowską promenadą, estetyką bardziej zbliżoną do tych, które znamy z innych nadmorskich miejscowości – na wydmie, częściowo skrytą wśród drzew.

Choć wspomniane trasy spacerowe, mola i promenady kuszą mnie, by jak najszybciej znów je zobaczyć, to nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednej pięknej polskiej promenadzie nadmorskiej. W Kołobrzegu znajduje się najdłuższa trasa spacerowa wzdłuż morza dostępna także dla osób z ograniczoną sprawnością – liczy aż 4 kilometry (choć część nad samym morzem to 500 metrów). To bardzo przyjemne miasto zapewni wiele atrakcji, ponieważ przez cały rok stanowi popularny cel turystów – właśnie w Kołobrzegu jest wiele sanatoriów i ośrodków rehabilitacyjnych, w których osoby z niepełnosprawnościami i osoby starsze wypoczywają niezależnie od pory roku. To piękne miasto zachwyci też widokiem na zabytkową latarnię i molem, ale uważaj – jeśli marzysz o absolutnej ciszy, wybierz inny kierunek.

Zima nad polskim morzem

Zima nad polskim morzem to luksus, na który warto sobie pozwolić. Ceny są niższe niż w sezonie, a nieliczne czynne lokale cieszą się z każdego klienta. Na trasach spacerowych nie spotka się tłumów, a zwykle błękitne morze pokazuje swoją mniej popularną twarz. To wybór dla każdego, kto marznie zimą (zwykle jest tu cieplej niż w innych rejonach Polski) i kto tęskni za wakacjami w ciszy. Tylko śpiew fal zakłóci nasze myśli.

 

Sylwia Błach
Razem dla różnorodności

Blog

Dzięki różnorodnym perspektywom tworzymy miejsce, w którym każdy głos ma znaczenie.

Skip to content